Wigierski klasztor zagrożony katastrofą budowlaną
Tylko szybkie osuszenie gruntu, na którym znajduje się wigierski klasztor uchroni ten obiekt przed całkowitą degradacją. W innym przypadku najbardziej znana budowla Suwalszczyzny może się po prostu zapaść pod ziemię.
Przyczyną wszystkich nieszczęść są popękane rury. Okazało się, że prawie osiemdziesiąt procent ścieków produkowanych przez znajdujący się tu Dom Pracy Twórczej trafia wprost do ziemi. Budowla znajduje się tymczasem na wąskim półwyspie. Grunt nigdy nie był tu zbyt stabilny.
Zalane domy pustelnicze
– Obecne problemy, to przede wszystkim skutek trzęsienia ziemi, które przeszło przez Suwalszczyznę ponad dwa lata temu – mówi Jadwiga Milewska, od paru miesięcy dyrektor wigierskiego ośrodka. – Popękała wówczas większość rur i wszystko wylewało się na zewnątrz.
Zniszczenia odkryte zostały jednak znacznie później. W efekcie trzeba było wyłączyć z użytkowania np. wszystkie eremy – domki, w których kiedyś mieszkali zakonnicy, a później – turyści. W remont tych obiektów w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wpakowane zostały potężne publiczne pieniądze.
– Musimy w końcu zrobić porządek z kanalizacją, bo inaczej inne inwestycje nie będą miały sensu – dodaje dyr. Milewska.
Do wymiany są nie tylko rury, ale też część przesiąkniętego ściekami gruntu oraz instalacja deszczowa, której w byłym klasztorze praktycznie nigdy nie było.
Cała inwestycja osuszania wigierskiego wzgórza kosztować ma 3 mln zł. Niedawno połowę tej kwoty przyznał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Co z resztą?
Dyrektor Milewska liczy na dotację z Ministerstwa Kultury oraz odszkodowanie z PZU. Choć klasztor był tam ubezpieczony także od takich kataklizmów, jak trzęsienie ziemi, procedury wypłacania pieniędzy wciąż trwają. Ubezpieczyciel sprawdza, czy zniszczenia są rzeczywiście skutkiem trzęsienia, czy też może jakichś wcześniejszych zaniedbań.
22 grudnia ma odbyć się przetarg na pierwszą część najpilniejszych robót. Wszystkie prace powinny być zakończone do 2008 roku. Jeśli tak się nie stanie, klasztorowi grozi wręcz to, że znajdzie się na dnie wigierskiego jeziora.
Gazeta Współczesna